15.8.09

Muffiny - przepis baza

Ostatnio coraz częściej jestem proszona o podanie mojego przepisu na muffiny. I pomyślałam, że zamieszczę tu mój przepis – bazę.
Dziś będzie bez zdjęcia, ale jak wyglądają muffiny chyba każdy wie ;-)

Muffiny – przepis baza
Na 12 babeczek

Składniki:
1 szklanka mąki
½ szklanki płatków owsianych
2 jajka
½ szklanki cukru
1/3 szklanki oleju
Plaska łyżeczka proszku do pieczenia
Szczypta soli
Mleko (tyle, żeby ciasto miało konsystencję dość gęstej śmietany)
+ dodatki smakowe (około ½ szklanki)

Przygotowanie:
Wymieszać wszystkie składniki w misce, dodać dodatki smakowe, przełożyć do foremki. Piec najpierw 10 min w temp 200 st, a następnie zmniejszyć temp do 170 st. Po upływie około 25 min sprawdzić patyczkiem czy babeczki są upieczone.

A poniżej nasze ulubione kombinacje smakowe:
Sok z cytryny + maliny
Orzechy, jabłka i cynamon
Truskawki + czekolada
Jeżyny + płatki migdałowe
Banany + tropikalne muesli
Rozpuszczona kawa + biała czekolada


Ale to, jakich dodatków użyjecie zależy tylko od Waszej inwencji

Smacznego.

14.8.09

Refleksyjnie

Od kilku tygodni nieustannie krąży mi po głowie ta piosenka:



gdy jej słucham, odżywają pewne dobre i pewne złe wspomnienia, czasem udaje mi się uwierzyć, że rzeczywistość duszy o której piosenka mówi nie jest moim udziałem i aż tak bardzo nie boli...

11.8.09

Cypr - w odwiedzinach u greckich bogów cz 2

Pierwszy tydzień wakacji minął nam na opalaniu się, czytaniu, objadaniu się arbuzami i różnymi smakołykami, czyli jak to mówi mój znajomy – skwarkowaliśmy się. Oh zapomniałabym chodziliśmy na drinki i spacery, graliśmy w bilard w hotelowym barze i zakochiwaliśmy się z Krzyśkiem na nowo.













Pewnego dnia przy basenie poznaliśmy dwoje Brytyjczyków Joanne i Erniego. Bardzo sympatyczną parę po 50tce, z którą często wychodziliśmy wieczorami i zwiedzaliśmy Cypr.

Na początku drugiego tygodnia wakacji zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodu. Pojechaliśmy do polecanej przez przedstawicielkę naszego biura podróży międzynarodowej agencji wynajmu i dowiedzieliśmy się ze nie ma szans u nich na wynajęcie samochodu przed końcem tygodnia. Zdecydowaliśmy się spróbować w lokalnych biurach. Dopiero w drugim okazało się, że mają wolny pojazd. Dostaliśmy Nissana Note, kilku miesięcznego. Bardzo przyjemne auto.




Cała procedura wynajmu była szybka i prosta. Zdziwiło nas to, że nie wymagano od nas depozytu a pani z biura powiedziała, że wynajmuje nam samochód tylko, dlatego, że ja będę z Krzyskiem. Stwierdziła, że mężczyźni jeżdżą ostrożniej, gdy ich ukochane siedzą obok. Mój biedny małżonek poczuł się lekko urażony tym, że jego aparycja nie wzbudza zaufania. Zresztą jak można ufać takiej twarzy:



Następnie zabraliśmy spod naszego hotelu Joanne i Erniego oraz nasze rzeczy i pojechaliśmy na zwiedzanie wyspy. Na początek wybraliśmy do miejsca urodzenia greckiej bogini Afrodyty Petra tou Romiou. Miejsce jest magiczne. Zgodnie z legendą należy znaleźć na plaży przy skale Afrodyty kamień w kształcie serca. Plaża jest kamienista, a nagrzane kamienie parzyły nawet przez klapki. Weszliśmy na chwilę do wody i ja uciekłam szybko, ponieważ fale przynosiły kamienie, które mocno kaleczyły stopy. Krzysiek był odważniejszy i wytrwał dłużej. Wróciliśmy do tego miejsca kilka dni później sami we dwoje. Krzyśkowi tak się spodobała plaża i kamienie, że marudził żebyśmy tam jeszcze wrócili.
Kilka zdjęć :













cdn

2.8.09

Cypr - w odwiedzinach u greckich bogów

Od kilku dni zabieram się za pisanie relacji z wakacji na Cyprze i wreszcie udało mi się znaleźć trochę czasu żeby się tym zająć.

Nasze wakacje zaczęły się 26 czerwca popołudniu. Pojechaliśmy na lotnisko w Dublinie, żeby odstawić autko na długoterminowy parking i odlecieć w siną dal. Na lotnisku wszystko przebiegło sprawnie i parę minut po 19-tej byliśmy już w powietrzu zmierzając w kierunku Londynu. Na lotnisko Gatwick dotarliśmy około 21-szej, oddaliśmy bagaże do przechowalni, poszliśmy na małe zakupy a potem na kawę i coś na ciepło. Lot do Pafos na Cyprze mieliśmy dopiero o 7 rano, w związku z tym czekało nas sporo czekania. Niestety tak to bywa, gdy się człowiek przesiada. Tak wyglądała moja ulubiona pozycja podczas długich godzin oczekiwania:




O godzinie 3 nad ranem rozpoczęto odprawę. Oczywiście nie obeszło się bez kłopotów. Okazało się, że przewoźnik tak rygorystycznie liczy kg w bagażu podręcznym, że musieliśmy przepakowywać torby. Wiem jedno, – jeśli nie będę musiała nie polecę więcej z T. Cookiem gdyż 15 kg bagażu głównego i 5 kg bagażu podręcznego to stanowczo za mało przy ich cenach. W każdym bądź razie udało się nam odprawić bagaż i dotrzeć do samolotu, po drodze oczywiście robiąc spore zakupy w strefie wolnocłowej. Samolot był opóźniony, ale z tego, co zauważyliśmy ogólnie samoloty tych linii nagminnie się spóźniają.


Lot był w miarę ok., aczkolwiek pod koniec miałam niesamowite mdłości a lądowanie przyjęłam z niesamowitą ulgą. Cypr przywitał nas gorącym powietrzem i gwarem. Droga do hotelu zajęła nam około 2 h. Hotel był przyjemny, choć w stosunku do ubiegłorocznego hotelu na Ibizie prezentował niższy standard (ona mają 3 gwiazdki). Dostaliśmy pokój na najwyższym 5 piętrze, niestety zaraz pod wentylatorami dla całego hotelu, przez co w pokoju było dość głośno. Widok z balkonu był cudowny, choć siedzenie na balkonie nam nie groziło. Na wysokości 5 piętra wiatry były na tyle silne, że popielniczka jeździła po całym balkonie.
To widzieliśmy z naszego balkonu:








Naprzeciw głównego wejścia do hotelu znajdował się sztuczny mini wodospad z oczkiem wodnym. Niestety za całe 2 tygodnie ani razu nie widziałam płynącej tamtędy wody.



Pierwszego wieczoru po kolacji szybko poszliśmy spać. Zmęczeni prawie 24 godzinami w drodze padliśmy bardzo szybko. Niedzielę spędziliśmy prawie całą przy basenie bądź w pokoju.
Pierwsza nasza wyprawa do starego miasta w Limassol nastąpiła w poniedziałkowy poranek. Przeszliśmy się starym miastem, zwiedziliśmy średniowieczny zamek, w którym ślub brał Ryszard Lwie Serce i Brengaria. Niestety kaplica, w której nastąpił ich ślub nie istnieje. Obecnie w zamku mieści się Cypryjskie Muzeum Średniowiecza. Zameczek jest mały, ale bardzo przyjazny. We wnętrzu nie wolno robić zdjęć, lecz nadrobiliśmy to na dachu budynku, z którego widać większą część Limassol.





]



W Limassol zauroczyły nas uliczki w okolicach zamku oraz nadmorska promenada.






Cdn.

Tytułem wstępu

Od pewnego czasu chcę się dzielić z Wami nie tylko nowymi przepisami kulinarnymi, ale też tym, co siedzi mi w głowie, co zobaczyłam czy zrobiłam. Pomysł nowego bloga, w którym będzie trochę naszych podróży bliskich i dalekich, trochę przepisów kulinarnych, conieco dzieł rąk własnych krążył po mojej głowie od kilku miesięcy. Naciskana przez kilka koleżanek postanowiłam zebrać się w sobie i rozpocząć nową przygodę w blogowaniem.

Czy się uda? Cóż zobaczymy

Pozdrawiam serdecznie
Agata